Była bardzo fajna aż nadszedł poziom którego nie potrafiłem przejść nawet z kodami na niewidzialność (użyłem w akcie skrajnej desperacji), przesadzili z trudnością
Fakt gra bardzo trudna, nie ma wyboru poziomu trudności i już od pierwszych misji jest trudno, spędziłem przy niej kilkadziesiąt godzin za 1 i 2 podejściem osiągnąłem 70% za 3 byłem w około 80% i płyta mi się zalała ale i tak wątpię czy bym przeszedł bo gra niejednokrotnie wywołała u mnie złość a raz zapisałem przypadkowo w momencie jak ginę i tyle było z grania. Co do kodu niewidzialności to użyłem raz gdy już wiedziałem że nie będę dalej grał i chciałem tylko sprawdzić jak wyglądają następne lvl, mimo to mam do tej gry spory sentyment.Mój brat natomiast przeszedł tą grę po kilka razy... W kontynuacje nie grałem i nie zamierzam. http://www.youtube.com/watch?v=IJKmFHtacS0&feature=fvsr Kilka razy robiłem niektóre manewry z tego filmiku(przed jego obejrzeniem) ale na początku męczyłem się z cichym zabijaniem.
Pamiętam jak z baratem w to pocinaliśmy on u siebie i ja u siebie, co to była za rywalizacja. Utknęliśmy w przedostatniej misji bo nie wiedzieliśmy jak ominąć pułapki tego ostatniego bossa. Ale w końcu brat wyjął "snajperkę" i sprzątnął El Diablo (chyba tak koleś się zwał) bez przełażenia przez te pułapki (10000dmg za jednym strzałem). Potem zrobił się load do ostatniej misji, gdzie ocz. El Diablo był znów cały i zdrowy. :D. Akcja z włazami da dachu to klasyka. Ile to razy przy czymś takim broń aż się przegrzewała :)
Której misji nie mogłeś przejść? My graliśmy w to jako 12-13 latki, dla mnie trudność wzbudziła ostatnia misja, ale moja kuzynka ją w końcu roztrzaskała i we dwie obaliłyśmy całą... różnymi sposobami i technikami, aż w końcu się udało;D
Cudowne wspomnienia, wspaniała gra :-)
Bez przesady. W misjach, które trudno było przejść po cichu, zazwyczaj sprawdzał się sposób siłowy (chowasz ekipę za murkiem i rozwalasz każdego, kto przybiegnie). Spokojnie gierka do przejścia. Na plus także cała masa nawiązań filmowych.
Ale był misje gdzie nie mogli cie wykryć z często wybiegało ich zbyt wielu by za jednym razem wszystkich wystrzelić.
Gra była bardzo ciekawa, fajna fabuła, trzymała klimat. Jednak macie racje - poziom trudności zdecydowanie za wysoki - szczególnie dla 11 -12 latka (kim byłem kiedy w to grałem). I choć zepsułem sobie tę grę kodami wtedy (tak wiem...) ale dalej mam do niej sentyment.
Uważam, że powinni zrobić remake tej gry na jakiś FPS (coś jak Call of Juarez <3), tylko nie wiem jak by można rozwiązać kwestię drużyny...
Faktycznie prosta nie była, ale dało się ją przejść, nawet bez kodów :) Natomiast bardzo miło wspominam tę grę. Fajna, ciekawa fabuła, klimat, fajowe filmiki a do tego cholernie wciągająca. Pewnie wielu graczy się ze mną nie zgodzi, ale uważam że pod wieloma względami Desperados jest lepsze nawet od Commandos 2.
Commandos było pierwsze i Desperados to takie Commandos tyle że na dzikim zachodzie. Zasady gry w zasadzie takie same - unikanie wzroku wrogów i ciche ich eliminowanie. Pomysł był tak prosty że aż genialny - stąd popularność tych gier.
Ej,jedno pytanie mnie nurtuje:kim był ten El diablo?Cooper mówił że Jackson,ale kto to był?Jakos mi to umknęło
O ile dobrze pamiętam Jackson był szeryfem. Pojawił się kilka razy w przerywnikach filmowych. To do niego Cooper przyprowadził schwytanego Sancheza.
A ja znam typa, który zna typa, który do którejś tam misji dotarł ani razu nie przeładowując broni, bo nie wiedział, że można.
Ja za pierwszym razem też tak grałem do około 10 misji, potem już się skumałem że można i strasznie się wkurzyłem :).
Dawno temu, gdy w ręce moje i mojej koleżanki trafiła płyta z demo Desperados, przeszłyśmy ów demo bez przeładowania broni i bez noża Coopera (dopiero po pewnym czasie nasz znajomy ogarnął, że po rzuceniu w kogoś nożem możemy ten nóż wyjąć ;D i możemy przeładować broń). Coś pięknego :D
Moja najukochańsza gra EVER! Przeszłam ją chyba na wszystkie możliwe sposoby... "Na pałę", samym Cooperem z nożem, bez zabijania... Naprawdę gra jest NIESAMOWITA; szkoda, że dwójka i trójka nie mają w sobie nic z tego niepowtarzalnego klimatu jedynki...
Prosta jest. Tylko czasem żmudna. Ale ogólnie bardzo łatwo jest wytłuc całą mapę. Wystarczy wleść na budynek, położyć przy drabinie żmiję Sama i zwabiać ich na górę strzelając z broni.
Są dwie takie. Jedna, w której nie można zabijać i jedna w której nie można używać broni palnej. Obie są żmudne, ale nie trudne.
Jedna z moich ulubionych gier, darzę ją szczególnym sentymentem i zawsze chętnie do niej wracam. Znakomita grywalność, wciągająca rozgrywka, grafika nadal robiąca wrażenie (a Desperados ma już ponad 12 lat!), mądrze poprowadzona fabuła z interesującymi przerywnikami filmowymi, można zalety wymieniać i wymieniać... Kolejne części nie mają już w sobie tego czegoś, są jedynie do zagrania, przejścia, zapomnienia...
Mega trudna gra. Pamiętam jak trudne było Commandos (które prawie całe przeszedłem) a Desperados było jeszcze trudniejsze (tu nie przeszedłem prawie nic). Inna sprawa że gra nie przypadła mi do gustu, w przeciwieństwie do Commandos.
Upierdliwa była runda, gdy nie można było nikogo zabić, ciężko było się do fortu dostać. I ta, gdzie trzeba było w ciemności przejść całą planszę i ukraść konie znajdujące się obok ogniska, przy którym siedział tłum bandytów tak, żeby nikt nas nie zauważył. Masakra. Ale ja grałam na spółkę z koleżanką i jakoś tak wychodziło, że czego nie umiała przejść ona, przechodziłam ja. I na odwrót. Super gra! :)