Do pewnego momentu całkiem ciekawe widowisko... a później tyle się tych nieszczęść na tego Wieśka zwaliło, że film zaczął być zwyczajne nudny. Bo ani to śmieszne, ani wartościowe. Niby jakiś morał był, że miłość ponad pieniądze, ale wypłynął on z takiego absurdu, że zatracił jakąkolwiek moc. I jeszcze na "osłodę" ta weselna muzyka, której na trzeźwo znieść nie sposób... 5/10
Nudny to niewłaściwe słowo. "Nieprzyjemny" to by bardziej pasowało. Ciężko się zapalać razem z akcją filmu, jeśli nie jest się pijanym amatorem prymitywnych jazd, które ten film w większości serwuje.
Dobre teksty i prze, po prostu prze aktorstwo. Polacy powinni kręcić więcej takich swojskich kawałków jak "Ranczo", "U Pana Boga..", "Ojciec Mateusz". Bardzo dobrze im to wychodzi a aktorzy czują się jak ryby w wodzie.
:)
Ja uważam, że film miał raczej pokazać i w pewien sposób uwydatnić cechy polaków. Smarzowski jest świetnym obserwatorem ludzkich zachowań. Jasne, że taka sytuacja nigdy nie wystąpi w jednym miejscu i jednym czasie (był to zabieg celowy) ale każdy z tych bohaterów ma swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. A wiejskie wesela? Niestety ale niekiedy wyglądają bardzo podobnie, muzyka też jest wciąż taka sama.
tu nie chodzi o muzykę, która była akutarat genialnia ( dla noobów - wiecej niż bardzo dobra)
krótko, żal mi cIĘ, i twoich pOTOMKÓW. Oby nikt z was nie miał żadnego wpływu na rozwój Polski