Widzowie sikali ze śmiechu na filmie, oceny póki co wysokie, aktorzy - w mojej opinii - zagrali bardzo dobrze, a tymczasem w ocenach krytyków widzimy, że ekspert/krytyk nie wie o czym ten film jest.
Aż strach pomyśleć co by było gdyby ten „krytyk” miał zrecenzować Tenet, czy Incepcje. Prawdopodobnie doszło by do ciężkiego przegrzania.
Co do filmu, tak jak wyżej - bawi swoją przewidywalnością znaną każdemu z polskich wesel i konfrontacją dobrych ról i aktorów.
no właśnie widzę że serce ich boli, że to widzowie "odkryli" ten film, przed ich błyskotliwo-odkrywczymi recenzjami :), film świetny
Bawi mnie, że zawsze jak krytycy ocenią film surowiej od widzów to pojawiają się głosy "hurr durr, nie znajo się". Naprawdę nie przeszło Ci przez myśl, że mogą oceniać według innych kryteriów niż Ty i jak najbardziej mają do tego prawo? A Incepcja to kiepski argument. W niej można mieć problemy z zobaczeniem sensu, bo fabuła była trudna. U Teściów jest problem, bo scenariusz go nie ma. Ot mnóstwo wątków nie prowadzących donikąd a na koniec plot twist nie wynikający z niczego.
Co do sali "sikającej ze śmiechu" to szczerze? Z doświadczenia mogę powiedzieć, że znacznej części widowni wystarczy usłyszeć "k...ę" w filmie, by zaczęli rechotać, więc żaden to argument. Niemniej przyznaję, gra aktorska była bardzo dobra. Zabawa konwencją i humor sytuacyjny też mi się podobały, ale w pierwszych 30 minutach. Potem było już tylko wyciąganie brudów, które, jak się później okazało, nie miały żadnego wpływu na decyzję pary młodej.
Oceniać inaczej? Proszę bardzo. Tylko „nie wiem o czym ten film miał być” nie jest chyba oceną, bo ekspert wówczas wyraźnie wskazuje, że filmu nie zrozumiał. Jak dziecko napisze w odpowiedzi na zadanie domowe: „Oceń, zrecenzuj dzieło da Vinciego”, a ono napisze: „Nie wiem czym to dzieło miało być” dostanie oczywistą jedynkę.
Chyba, że „ekspert” chciał w ten sposób wyłącznie lekko hiperbolizować słabości tego filmu, to zdaje się, że wybrał zły sposób na szyderę, wbicie szpileczki, bo w filmie, gdzie do rozumienia jest niewiele, ten pisze, że nie wie o czym on jest, wystawiając się tym samym na re-kontrę.
Ten film jest przerysowany do granic możliwości, co oczywiście nie wszystkim będzie się podobać. Ale też niestety z autopsji wiem, że różne wizje rodziców (nawet o wiele mniej odmenne niż to było pokazane na filmie) na wesele przy jego organizacji mogą dać młodym mocno w kość i to nawet jeżeli rodzice zawsze starają się działać w interesie państwa młodych, którzy przecież też mają często głupie pomysły.
Moim zdaniem raczej nikt, kto nigdy nie był w podobnej sytuacji w pełni wymowy tego filmu nie zrozumie. Po seansie zastanawialiśmy się z żoną, co by się stało, jakbyśmy my wywinęli naszym starszym taki numer :P
"Ale też niestety z autopsji wiem, że różne wizje rodziców (nawet o wiele mniej odmenne niż to było pokazane na filmie) na wesele przy jego organizacji mogą dać młodym mocno w kość i to nawet jeżeli rodzice zawsze starają się działać w interesie państwa młodych, którzy przecież też mają często głupie pomysły".
Czy Ty chcesz zasugerować, że młodzi odwołali ślub, bo rodzice zorganizowali go po swojemu? Może obejrzyj jeszcze raz.
"znacznej części widowni wystarczy usłyszeć "k...ę" w filmie, by zaczęli rechotać"
Właśnie. Niestety. A ja poszłam na ten film tylko dlatego, że słyszałam, że jest bardzo śmieszny i publiczność aż płacze ze śmiechu. Chciałam się trochę rozerwać. A tu ku... albo ja pier... albo ktoś komuś w pysk - i wystarczy, publika ubawiona. A finał wszystko naraz: i ku..., i wyp..., i trzask prask. Publika sika po nogach (na moim seansie jedna pani śmiała się z finału przez 5 minut).
Czemu ja się głupia kierowałam tym, że ludzie pisali, że się śmiali na tym filmie. Miałam za swoje, stracony wieczór i tyle.
A co do super gry aktorskiej. Ostaszewska świetna, ale ja już i taki tembr głosu, i taką mimikę u niej nieraz widziałam. Panowie byli przeciętni. Kuna ok.
No ja poszedłem na ten film, bo wydawało mi się, że dostaniemy komedię ślubnego absurdu pokroju "Wesela" czy "Zróbmy sobie wnuka" w uwspółcześnionym wydaniu i pierwszy akt był faktycznie utrzymany w konwencji zbieżnej z moim wyobrażeniem, ale im dalej w las, tym bardziej oddalali się od niej aż w pewnym momencie film przerodził się w pojedynek stereotypów. Bogacze żyjący bez zasad i patrzący na innych z góry kontra staromodni biedacy, którzy są pazerni i kochają wyciągać brudy. A humor? Humor typowy dla miłośników polskich kabaretów..
Panowie przeciętni? Przecież postać Tadeusza odegrana została fenomenalnie. Charakteryzacja, wypowiadane kwestie, mowa ciała, akcentowanie poszczególnych słów itd. Nie ma się do czego przyczepić.
Moze humor byl zbyt wyrafinowany dla ciebie. Zbyt subtelby by go dostrzec, za parawanem przeklenstw, na ktorych sie skupilas. Panowie byli przecietni? Cala czworka byla genialna.
Co do ocen ekspertów to ja się w dużej mierze zgadzam. Przejrzałem sobie ich opinie na temat różnych filmów(Joker, Ojciec chrzestny, Forrest Gump, Władca Pierścieni 3 części) i czasami nie wiadomo czy to żart czy tak na serio. Np. Pani wystawiła 3 Jokerowi bo według niej w filmie śmieją się z osób psychicznie chorych i nie radzących sobie w życiu... Nooo
Trudna fabuła w Incepcji ? hahahah , JAK SIĘ W ŻYCIU ŻADNEJ DOBREJ KSIĄŻKI SCI-FI NIE PRZECZYTAŁO , albo ominęła kogoś ewolucja albo nie był karmiony piersią to faktycznie poskładanie bełkotu który jest bez ładu i składu JAKIM JEST NAJBARDZIEJ PRZEREKLAMOWANY GNIOT SCI-FI może czasami sprawić że przeciętny UMYSŁOWO"DĘBSKI" ALBO TO COŚ CO UŻYWA JĘZYKA GIMNAZJALISTEK PSEUDO-RECENZENTKA KLIMEK ,MA SPIĘCIE MÓZGU , Stasiek Lem pisał w Bajkach Robotów(w książce dla dzieci)100 razy mądrzejsze opowieści niż Incepcja ,zresztą motyw śnienia właśnie NOLAN SKOPIOWAŁ ZE STARYCH KSIĄŻEK SCI-FI I UPUDROWAŁ WARSTWĄ CGI ,
„Trochę nie wiadomo, czym ten film chce być" - to raczej Twój problem ze zrozumieniem tekstu pisanego. „(...) Czym ten film chce być" - to wskazuje na przytyk do twórców, że nie mają jasnej koncepcji gatunkowej.
Rozumiem, że Ci się rzadko głowa przegrzewa, ale to nie jest powód do dumy, uwierz mi. Mam wrażenie, że kino zaczyna być kierowane do coraz mniej wybrednego widza, któremu wystarczą pierdnięcia, żeby się uśmiać. Nawet już nie stwarzają pozorów, nie starają się przemycać niczego więcej, bazować na bardziej zniuansowanym żarcie, tak żeby zadowolić różną widownię, po prostu klepią, żeby było ładne, dobrze zagrane, dosłowne i to wystarczy, żeby większość się zachwycała. Finezja tego filmu powoduje zakłopotanie, zwłaszcza w obliczu takiego uznania widzów.
##.isReady.section.FilmCriticsVotesSection.filmCriticsVotesSection.page__section
Zablokuj sobie sekcję i problem z głowy.
dokładnie,
jeżeli jeden krytyk daje 2 /10 a inny za ten sam film 8/10 to co to oznacza ? że któryś jest z nich jest expertem a drugi sie nie zna ? nie.
gust filmowy to temat szeroki jak rzeka i nie ma co patrzeć na noty , trzeba samemu wyrobić sobie opinie i tyle
polecam Superprodukcje Machulskiego (chyba z 2002roku). jak ktoś nie oglądał, genialna satyra na krytyków filmowych
Dokładnie tak jak piszesz.Ta komedia to samo życie he he.Aktorzy idealnie dobrani,każda ich kłótnia doprowadza do śmiechu.Jedynie z końcówką trochę przesadzili.Chcieli zrobić za duży hardcore :D
Wolę jednak czytać opinie ekspertów, niż etatowych klakierów, którzy wychwalają każdą nową polską produkcję...
Sikali ze śmiechu? Przecież w tym filmie nie ma nic zabawnego, to już Koterskiemu bliżej do komedii. W dodatku wtórne wobec "Wesela" Smarzowskiego. Słabe 4 i to tylko ze względu na grę aktorską, choć tu też nie obyło się bez szarżowania .
Przecież "Wesele" Smarzowskiego to zupełnie inny film i o innym temacie. Jak teściowie mogą być wtórni?