Amerykanie uparcie przedstawiają postac generała Custera jako bohatera Zachodu podczas gdy był on zwykłym mordercą i ludobójcą
Pamiętam że mówił coś, że wysłał 200 ludzi na śmierć i że sławę przyniosła mu największa porażka, ale nie wiem czy o ten fragment Ci chodzi. To i tak nie ma znaczenia co mówił, mógłby się kajać cały film, to i tak nic nie zmieni. Custer nie szanował ludzkiego życia, nieważne czy chodziło o wrogów (Indian) czy swoich podwładnych.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_nad_Washita_River
Tak chodziło mi o ten fragment. Myślę, że właśnie tutaj miała nastąpić mała refleksja, więc jakieś znaczenie to ma.
Szkoda tylko, ze to zaledwie epizod w jakiejś komedii, co innego gdyby powstał cały film o tej tematyce, poza tym on w tym monologu żałuje tylko amerykańskich żołnierzy, a nie Indian, którzy byli prawdziwymi poszkodowanymi
Widziałem już parę kreacji filmowych George'a Custera zawsze był przedstawiany raczej jako krzykliwy megaloman a nie bohater narodowy. W ,,Nocy" było zresztą tak samo. Poza tym, dla Ciebie jest ludobójcą, ale może Amerykanie rzeczywiście mają go za bohatera. Pamiętam że kiedyś nawet spytałem swoją historyczkę kim dokładnie był gen. Custer, powiedziała że Amerykanom się z reguły dobrze kojarzy.
Pisałem że jest bohaterem Zachodu, a nie narodowym tzn że jest przedstawiany jako postać romantyczna.
Tak czy owak Amerykanie na pewno mają go za bohatera i zapewne dobrze im się kojarzy. I właśnie o to chodzi, że gdyby znali całą prawdę to może byłoby inaczej. On nie jest ludobójcą dla mnie tylko po prostu jest, a właściwie był, takie są fakty. Jeśli ktoś świadomie i z premedytacją wydaje rozkaz zabicia 100 ludzi za jednym zamachem to jak to inaczej nazwać?