Mając w głębokim poważaniu życie swoje, córki, byłego męża i nie wiadomo co jeszcze. Tęsknię za kiczem lat 80tych. Wtedy przynajmniej pisali lepsze scenariusze.
A już myślałem, że przeżyje, a jej bohaterstwo przyćmi chwilę słabości. A tu taki zawód.
Też myślałem że tak będzie. Gdyby przeżyła powinna być sądzona jak zbrodniarze Nazistowscy, przecież ona była gorsza niż większość czarnych charakterów w filmach....
Miałaby drugie miejsce wśród wszystkich antagonistów ostatniej dekady popkultury, zaraz za Thanosem.
Jestem po 40 minutach i muszę powiedzieć, że prawie idealne podsumowanie, no oprócz tego MILFa, zwyczajna feministka :)
Typiara mnie tak wkur*wia ze az zostawie polowe filmu na inny dzien, beznadzieja :D
Lepsze scenariusze wtedy rzeczywiście pisali, bo (tak mi się wydaje) nie mieli innego wyjścia (= brak wspomagania komputerowego).
Tak czy inaczej - w tym filmie przesadzili z akcją, a za mało dali scenariusza (dobrego) dali do sekwencji z ludźmi.
fakt ze scenariusz lezy i kwiczy, ale sam film godzilla rodan ghidorah i ogolnie sceny z potworami były mega , to jest wkoncu godzilla a nie milczenie owiec
Fakt, porównanie niezbyt trafione, ale Iww powiedział absolutną prawdę.
Choć, z drugiej strony w jednym i drugim filmie występują "potwory", tylko o innym znaczeniu filozoficznym... ;-)
Skoro scenariusz leży i kwiczy to skąd to 9? Zrozumiałbym gdyby potwory były mega a scenariusz nie leżał i nie kwiczał. To jakby schlać się podłym bimbrem i napisać, że był rewelacyjny bo mega sponiewierał
zgadzam się , ta postać nic nie robiła w tym filmie tylko irytowała...film generalnie mniej niż przeciętny
Film wypadł słabo ze względu na beznadziejnych bohaterów, główną rolę powinien grać potwór.
Nie było tam żadnego fajnego bohatera poza doktorem który wysadził ręcznie bombę.
Akcja to jeden wielki chaos i bajzel nie wiadomo było o co chodzi.
Racja, godzilla to napier_dalanka potworów a nie jakieś matki feministki, jakieś tatusie i inne guwno XD
Głównym złym tego filmu była ta mamuśka przecież ona napuściła i wypuściła Monster Zero czyli Chimerę by zniczyła ludzkość, ponieważ należała do jakiejś głupiej organizacji.
A na koniec filmu och jak żal wariatki która doprowadziła do zgonu miliony ludzi.
No własnie w tym filmie nie czuć że giną TYSIĄCE ludzi. Wszystko takie beznamiętne, piloci w myśliwcach to jak w grach komputerowych, postacie papierowe. Najgorszej zagrał ten siwy typ w statku, ludzie giną wokoło, on jest non stop zagrożony że zaraz umrze.. a sobie siedzi i pier_doli te swoje kocopoły albo się podnieca jak zboczeniec tymi potworkami...
Naprawdę współczesne kino to syf
Ta nastolatka też wyszła z podziemnego bunkra prosto do Bostonu i nie była przez nikogo pilnowana a i jeszcze wyniosła ich sekretny komputer.
Ta scena mnie dobiła bo była jedną z najgłupszych jakie widziałem.
Ta pierwsza nowa godzilla - za to za mało godzilli, byłem na tym w kinie i qrwicy dostawałem. Ktoś tu fajnie napisał że ten film to laurka amerykańskiej armii i to jest racja...
Oglądając myślałem że to po prostu kolejna część sagi transformers. Nuda. Klisze, klisze i jeszcze raz klisze. Kolejna rozbita rodzina, kolejna trauma ze zgonem kogoś bliskiego ( chyba zapomnieli że to było już w pierwszym filmie), podniecanie się jakąś tanią monarchistyczno-masochistyczną bajką na poziomie intelektualnym Króla Lwa. Kolejny ostatni samuraj ratuje świat i przy tym ginie. Dwa razy! Gdyby nie ładne obrazki z różnych kultur i bełkot a la "starożytni kosmici" który dostarcza tak wiele radości to nie wiem jak oceniłbym ten film.
True story. Każdy wariat myśli że tylko on jest zdrowy na umyśle, a inni są chorzy. Ludzkość zmierza ku zagładzie. Wielka mi nowość. Ludzkość od początku zmierza ku zagładzie bo to co ma początek musi mieć i koniec, i nie trzeba tego przyśpieszać. Nuda. Czułem się jakbym słuchał współczesnych "obrońców planety". Na razie oblewają bezglutenową farbą obrazy w muzeach i w jakimś barbarzyńskim Berlaymoncie zakazują używania maszyn do transportu (notabene krwiobiegu cywilizacji człowieka doby XXI wieku), a następnym krokiem będą pewnie zabójstwa "niszczących planetę moguli" i tzw. "zamachy terroystyczne". I ta baba we filmie jeszcze wychowywała dziecko... Biedactwo musi mieć od tego zrytą psychikę. Facet miał szczęście że od niego odeszła. I można polubić naturalnych zabójców - drapieżniki, ale ideologicznie vege monstrum z motywem wybicia połowy ludzkości to trzeba trzymać kijem na dystans.